Z kurortami to jest taki case, że w każdym miejscu na świecie… wyglądają tak samo! Jakieś straganiki, budki z ubraniami prosto od rzekomych projektantów i knajpki z jedzeniem: pizza i hamburger wszędzie sprzedaje się tak samo dobrze.
My, konsumenci, mamy takie same potrzeby wszędzie – chcemy odpocząć, napić się dobrego drinka, zjeść coś co jest dobre i znane, no i kupić jakąś pamiątkę, żeby mogła spokojnie kurzyć się w salonie. Czy ja jestem inna? Poniekąd nie, też lubię dobrze zjeść i się napić, zawsze coś przywożę z podróży, ale czy lubię kurorty, to już inne pytanie ?
Nie przepadam, ale nie dlatego, że uważam masową turystykę za coś gorszego, ale dlatego, że nie ma tam nic dla mnie. Z podróży przywożę lokalne książki z bazarków (tak, w lokalnym języku) czy pocztówki (jako zakładki do książek ? – świetny patent, polecam). Nie zależy mi na bluzie z napisem Gucci czy kotku z machającą rączką ? Zawsze bawią mnie np. mydełka, na których zmienia się tylko napis, w zależności od szerokości geograficznej.
Dlatego też kurort Słoneczny Brzeg mnie nie powalił – kurort, jak kurort, z główna ulicą, która prowadzi wprost nad morze. Myślę, że młodzi ludzie i rodziny z dziećmi będą zadowolone ? Natomiast bardzo cieszę się, ze podjechałam do centrum (przyjechałam kolejką, o której wspominałam w poprzednim poście), bo Słoneczny Brzeg ma spory atut, w postaci molo (bezpłatnego, pozdrawiam Sopot ?). Wybrzeże jest piękne, tutaj nie ma co dyskutować – przyjemny piasek, ciepłe morze, łagodne zejście, sporo leżaków.
Jeśli szukacie miejsca, gdzie oprócz wypoczynku będzie się sporo działo, to wybierzcie hotel w samym centrum, będziecie zadowoleni. Jeśli jednak chodzi o pamiątki – je jednak lepiej zakupić w Nesebyrze, gdzie są w lepszej jakości i cenie, często nawet hand made.
Czy warto odwiedzić Słoneczny Brzeg? Moim zdaniem dla kolejki (?) i molo warto, niemniej dla mnie raz jest wystarczający?
brak komentarzy