Kiedy zrodził się we mnie pomysł solo podróży do Turcji (z premedytacją nie mówię samotnej) i zaczęłam się nim dzielić, reakcja u niemalże wszystkich była identyczna: „chyba zwariowałaś!” albo co lepsze „na głowę upadłaś, przygód Ci się zachciało!”.
Podsumowując słyszałam jaka jestem głupia i nieodpowiedzialna, nice.
Nie wydaje mi się, żebym była głupia albo nieodpowiedzialna. No może czasem, ale, wszystko w granicach normy, serio 🙂
Bardzo szybko jednak przestałam mówić gdzie lecę, co zamierzam (albo właściwie, że nic nie wiem, bo nie mam planu) i… z kim zamierzam. Odechciało mi się słuchania komentarzy, które ładowały we mnie tylko strach i nic więcej.
Ok, ale dlaczego Turcja?
Wybór właściwie był mega prosty, trochę mam wrażenie, że to Turcja wybrała mnie, nie odwrotnie.
Kiedy byłam w Turcji w maju wielokrotnie oddalałam się od mojej grupy znajomych, a to robiłam stories, a to chciałam fotki popstrykać, a to wstawałam na wschód słońca albo po prostu chciałam coś zobaczyć, czego reszta nie miała ochoty oglądać. Zatem tak, już bywałam sama w Turcji.
I za każdym razem, gdy ktoś mnie zaczepiał, to był żywo ciekawy mojej historii, skąd jestem, co robię w Turcji etc. Czyli dokładnie tak jak teraz 🙂 Of kors zdarzają się typki, co serio myślą, że „ej seksi lejdi” jest komplementem, ale z mojego doświadczenia – im bardziej turystyczne miejsce, tym ich więcej, co zrobić.
Wracając jednak do normalnych ludzi. Moim hitem są dwie kobiety. Moja pierwsza noc w maju. Antalya, port, chwilę po wschodzie słońca. Szukam miejsca na zdjęcia, kręcę się ze statywem. Na końcu „molo” dochodzą mnie dwie kobiety, matka i córka. Schodzą poniżej po kamieniach i rozpoczynają ze mną rozmowę. Pani starsza zadaje klasyczny zestaw pytań. Mówi do mnie trochę po turecku, po angielsku i… po niemiecku, pewnie myśląc, że jak Niemcy za rogiem, to i język bardziej swojski. Hmmm… Słysząc, że jestem z Polski uśmiecha się serdecznie i mówi do mnie, że Turcy lubią Polaków, bo oboje mamy takie same, tu pani kładzie rękę na piersi, po czym rysuje w powietrzu serce.
Polacy i Turcy mają takie same serca.
Ja się, kuźwa, znowu wzruszam! ale kupiła mnie.
I za każdym razem, gdy ktoś pyta czy się nie boję sama podróżować po Turcji, to za każdym razem opowiadam tą historię i kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt sytuacji, kiedy to obcy zupełnie ludzie poili mnie, karmili, pomagali zupełnie bezinteresownie.
Więc nie, nie boję się podróżować sama po Turcji.
Ale jednak się bałam
Raz.
Wiem, że najlepiej byłoby tu opisać ze szczegółami całą sytuację, ale nie zrobię tego.
Czy sama ją sprowokowałam? Czy sama się o to prosiłam?
I tak, i nie.
Mam wiele na swoją obronę, teoretycznie powinnam była być bezpieczna. I teoretycznie być może byłam. Teoretycznie.
Praktycznie moja intuicja po raz pierwszy się odzywała, czułam, że coś jest nie tak.
Tak wiele jednak było teoretycznych podstaw mojego bezpieczeństwa, że jej nie posłuchałam.
Nic się nie stało, ja naprawdę uważam, że mam niesamowite szczęście, bo mogło mi się stać dosłownie wszystko. I nie, nie ze strony Turków.
Najadłam się jednak sporo strachu, nerwów i… utraciłam na chwilę moje zaufanie do ludzi. Stałam się bardziej czujna.
Jestem nieodpowiedzialna?
Kiedy opowiadam różne historie z mojej podróży to większość słuchaczy otwiera oczy i buzię (czasem na raz, czasem po kolei) ze zdziwienia bądź zszokowania.
„Ty to jesteś odważna” – słyszę.
A gówno prawda, gdybym była odważna to zrobiłam wszystko, co roi się w mojej blond łepetynce, ale tego nie robię, bo dygam się, że o rany!
Ale rzeczywiście, spędzałam masę czasu z obcymi ludźmi, czasem tak, jak byśmy znali się lata.
I jedyne czego słuchałam to moja intuicja.
Czy to oznacza, że spotykam w życiu tylko dobrych ludzi? A skądże! Tyle tylko, że jakimś dziwnym trafem czuję, gdy coś jest nie tak, a to czy wierzę w opowieści „kochanie, nie było zasięgu” to już inna sprawa.
Z jakiegoś tylko sobie znanego powodu do jednego samochodu wsiadałam, do innego nie. Z jednymi ludźmi prowadziłam rozmowę, z innymi kończyłam niemal po dzień dobry.
Ja wiem, że jest to nędzna rada bezpieczeństwa, ale u mnie się ona sprawdza.
I nadal, jeśli mam szybko powiedzieć, z czym kojarzy mi się Turcja to odpowiadam: z dobrymi ludźmi!
A co z tymi dziewczynami?
Jeśli oglądasz mnie na instagramie, to wiesz, że spotkałam na dworcu autobusowym dwie dziewczyny, z którymi byłam w hotelu. Okazało się, że jedziemy jednym autobusem. Okazało się też, że zeszłego dnia mnie szukały. Wtf?!
Cała relacja nadal jest zapisana w moich wyróżnionych stories.
Szukały mnie, bo bały się, że mogę być w niebezpieczeństwie.
I do tego momentu myślałam, że może to ja się bardziej wystraszyłam, niż było to warto. Jednak po rozmowie z nimi, wiedziałam już, że postąpiłam słusznie.
Swoją droga to przekochane, że dwie Turczynki chciały szukać jednej Polki przy granicy z Syrią.
W mojej głowie Turcja jest magiczna – dzieje się creepy sytuacja, z tymi dziewczynami spotykam się każdego ranka na śniadaniu. Ostatniego dnia spędzamy sporo czasu w lobby, one rozmawiają, ja piszę bloga. Nie znamy się. Odzywamy się dopiero do siebie w toalecie na dworcu. Gadamy pół drogi w autobusie.
Ej serio, Mardin ma jakieś 100 tys. mieszkańców! A my mimo wszystko się odnajdujemy. Ja mam gęsią skórkę na samą myśl.
Zmieniłam się?
No cóż, nie.
Dobrzy i źli ludzie są wszędzie. Niezależnie od narodowości, koloru skóry czy wyznania. Ufam ludziom, wierzę, że przyciągam do siebie podobne jednostki i jestem w stanie ufać swojej intuicji, jak do tek pory.
W moim przypadku skończyło się bardziej na strachu i szybkim zmyciu się z miejsca x, ale jeśli u Ciebie zaszło to dalej, to pamiętaj, że to NIGDY NIE JEST TWOJA WINA.
I nie słuchaj ludzi, którzy Ci mówią „sama się o to prosiłaś”.
Nie, nie prosiłaś się.
Inną rzeczą jednak jest różnica kulturowa, którą należy zachować przez pewnego rodzaju zachowania czy ubiór. Dla mnie to wyraza szacunku do miejsca, do którego podróżuję. Możesz chodzić z odsłoniętym tyłkiem we wschodniej Turcji, bo to nie jest zakazane, tylko po co?
Ufaj sobie i swojej intuicji, love!
P.S. Jeśli wybierasz się na solo podróż do Mardin, korzystasz z couchsurfingu i chcesz skorzystać z uprzejmości pewnego popularnego hosta to… zastanów się dwa razy albo napisz do mnie:)
brak komentarzy