TURCJA WCHODNIA PAMIĘTNIK

Turcja – Mardin mnie oczarowało

mardin-turcja

Przedłużyłam pobyt w Mardin. To miasteczko ma w sobie coś takiego, czego nie umiem wytłumaczyć słowami. Jest magiczne. Położone na wzgórzu, utkane z kamienia, z widokiem na Mezopotamię. Oczarowało mnie.

I zabiło temperaturami. Noż kurwa 40 stopni, to lekka przesadza nawet dla mieszkańców.

Przed południem miasto jeszcze jest ospałe, budzi się dopiero po zmroku, kiedy to zaczyna być trochę chłodniej.

Chodzę uliczkami zupełnie się nie spiesząc, po raz pierwszy podróżuję w tempie slow travel. A właściwie się staram. Uśmiecham się do sprzedawców, odpowiadam wszystkim Polonya, na pytanie skąd jestem. Zazwyczaj później pada pytanie czy Mardin guzel? Odpowiadam cok guzel zgodnie z prawdą!

Przypomina mi trochę Maltę, trochę Jerozolimę, ale nigdzie nie było aż tak sympatycznie.

Równolegle do głównej ulicy ciągnie się bazar, podzielony na sekcje. Najpierw owoce i warzywa, później mydełka, ubrania i rzemieślnicze tematy. Nikt nie zaczepia, nie krzyczy, nie wciąga Cię na siłę do sklepu oferując cuda tylko u siebie. Robię zdjęcia, nagrywam bez problemu, ktoś rozdaje herbatę, życzę wszystkim miłej pracy.

Uśmiecham się do dzieci, które patrzą na mnie swoimi dużymi brązowymi oczyma. Macham do nich, one robią to samo.

Słyszę czasem jak panowie między sobą o mnie mówią zastanawiając się czy jestem z Rosji. Chociaż tutaj w Turcji raczej pytają po prostu skąd jestem, nie zakładając od razu, że z Rosji, za co propsuję.

Mam w sobie tyle poczucia wdzięczności, że mogę tego wszystkiego doświadczać. Że mogę przez chwilę być częścią tego świata. Nawet, jeśli zakradłam się tylko przez przypadek i tylko na chwilę. Podróżowanie w pojedynkę ma to do siebie, że odbierasz wszystko dwa razy mocniej, doświadczasz, przeżywasz. Łatwiej nawiązujesz znajomości.

I dodatkowo to poczucie wolności, że właściwie nic nie muszę. Mogę siedzieć, patrzeć i się zachwycać tak długo jak zechcę.

Z drugiej jednak strony jestem odpowiedzialna za wszystko, jeśli czegoś nie ogarnę, a czasem się zdarza, hahahaha czasem, to trzeba później ratować sytuację i liczyć na pomoc dobrych ludzi.

Mimo wszystko podróże to coś, co sprawia, ze żyję naprawdę.

Dzisiaj był przypał i to dość mocny, ale to dlatego, że sama zlekceważyłam moje uczucia, moją intuicję, która dość jasno dawała mi znać, ze coś nie gra. Nic się nie stało, smaczki pozostawię moim znajomych, Wam powiem tylko moje drogie dziewczyny, że podstawowe zasady podróżowania w pojedynkę to: nie chodzę po zmroku i nie wchodzę do obcych domów z nieznajomymi facetami.

A jeśli chcecie podróżować jak ja na yolo, to złamcie je wszystkie 😀

Mogą Ci się także spodobać

brak komentarzy

    zostaw odpowiedź