Mój komputer lubi mnie zaskakiwać różnymi tapetami. Zdarza się, że miejsce jest tak piękne, że sprawdzam i czytam, gdzie to jest. Pewnego razu na moim ekranie ukazał się wodospad, ogromny, potężny. To była Islandia. Po raz pierwszy wówczas pomyślałam sobie, że chciałabym ją zobaczyć.
Słyszałam o Islandii wiele, oglądałam zdjęcia i filmy, jednak nic mnie nie poruszyło. Aż do czasu tej tapety na komputerze 🙂
Jestem zodiakalnym rakiem, więc uwielbiam wodę. Uwielbiam na nią… patrzeć! I jeśli mam być szczera, to na mnie największe wrażenie na całej wyspie robiły właśnie wodospady. Podczas mojej podróży odwiedziłam ich 5, skończymy na tym najbardziej spektakularnym. Wrzucę też tutaj mapkę google, żebyście od razu mogli zaplanować swoją trasę 🙂 Lecimy z tą listą przebojów!
5. Wodospad Faxi
Jedziemy sobie drogą w stronę gejzerów, a tu nagle… wodospad! Nie będę Was oszukiwać Faxi, czy też Vatnsleysufoss jak jest także określany, nie wygląda bardzo spektakularnie, ale jest w nim coś uroczego. Chociaż nie, przepraszam! Nie jest zbyt wysoki, to fakt, ale jednak całkiem szeroki. Nazywany małym Gulfossem mierzy 7 merów wysokości i aż 80 metrów szerokości.
W sezonie, by się tutaj dostać należy wnieść opłatę wjazdową (wodospad znajduje się na terenie prywatnym), w listopadzie nie musieliśmy jednak płacić. Nie wiem czy to ze względu na sezon czy covid… Tuż przy wodospadzie znajduje się parking oraz kawiarnia, oczywiście z widokiem. Chociaż w środku świeciło się światło, była zamknięta na cztery spusty.
Jeśli będziecie w okolicy, a na pewno będziecie, warto tutaj podjechać albo, jeśli lubicie ustronne miejsca – zatrzymać się na kawę.

4. Gulfoss
Jeden z najbardziej znanych wodospadów w Złotym Kregu. Opada kaskadowo z dwóch półek o łącznej wysokości 32 metrów. Podobno w każdej sekundzie przepływa przez niego aż 110 metrów sześciennych wody!
Nazwa wodospadu Gulfoss oznacza dosłownie „złoty wodospad”. Zgodnie z legendą pewien rolnik imieniem Gýgur z miasteczka Gýgjarhóll nie mógł się pogodzić, że po jego śmierci ktoś miałby przejąć jego złoto. Długo myśląc i nie wiedząc co zrobić spakował cały swój majątek w szkatułkę i… wrzucił do wodospadu. Sytuacja została opisana w dziennikach Sveinna Pálssona, lekarza i miłośnika Islandii, z przełomu XVIII i XIX wieku. Od tego czasu wodospad zaczął być nazywany złotym.
Z tym wodospadem wiąże się jeszcze jedna historia. Przez wiele lat ten teren był terenem prywatnym, a w związku z siłą wodospadu narodził się pomysł stworzenia tutaj hydroelektrowni. Pomysł był bardzo blisko realizacji, jednak córka właściciela terenu, Sigríður, walczyła o wodospad niczym lew. Do historii przeszły też słowa jej ojca: „nie sprzedam swojego przyjaciela!”. To właśnie Sigríður dorastając tutaj torowała pierwszą drogę do wodospadu, by inni także mogli się nic zachwycać. W sądzie reprezentował ją Sveinn Björnsson, późniejszy pierwszy prezydent Islandii. Jak możecie się domyślać, inwestycja się nie udała. Walka w sądzie trwała lata i była wyczerpująca – często Sigríður musiała pokonywać drogę do Reykjaviku pieszo (ponad 100 km). Dzięki jej uporowi dzisiaj i my możemy podziwiać jej przyjaciela.
Jest piękny!
Co za czasy, mieć na swojej działce prywatny wodospad…

3. Skofagoss
Największy wodospad, jaki widziałam na Islandii. Jaki widziałam w ogóle w życiu, jeśli mam być szczera. Wysoki na 60 metrów i szeroki na 25. Można podejść dosłownie pod sam wodospad – zapewniam, że dosięgnie Was mgiełka.
Ciekawostką jest fakt, że można wyjść na klif. Do pokonania mamy jednak sporo schodów – już pod koniec zaczęło kręcić mi się w głowie, niemniej jeśli macie chwilkę to polecam. Zbaczając trochę z trasy (nieoficjalnie, ale jest ścieżka) możesz podejść dokładnie na wysokość półki skalnej, gdzie opada wodospad. Zaś na samej górze czeka nas widokowa antresola nad wodospadem. Można też przespacerować się wzdłuż rzeki.
2. Wodospad Gljufrabui
Perła wśród wodospadów i to dosłownie. Niewiele osób tutaj dociera, chociaż jest tak blisko tego miejsca. Wodospad ukryty jest w jaskini z otwartym klifem skalnym. By się dostać do wnętrza trzeba się zmoczyć, ale bez paniki – zaraz będzie mokrzy cali 🙂 Podejście jest raczej łatwe, trzeba jedynie uważać, bo może być ślisko, więc odradzam zwykłe adidasy.
Wodospad występuje także pod nazwą Gljúfrafoss, a jej dosłowne tłumaczenie oznacza „dom w kanionie”. Nie wiem, czy można poczuć się tutaj jak w domu, ale z pewnością otworzycie buzię ze zdziwienia, a jeśli jesteście jeszcze wrażliwi na piękno natury, długo jej nie zamknięcie. Wysokość wodospadu to 40 m.
W jaskini znajduje się także ogromny głaz (większość osób wchodzi na niego, by zrobić sobie zdjęcie). Kamień nazywa się Franskanef, czyli francuski nos, ze względu na swój kształt.
Moje ulubione zdjęcie z tej podróży powstało właśnie tutaj oraz 500 metrów dalej, czyli przy wodospadzie…

1. Seljalandsfoss
Kiedy tylko go zobaczyłam na jednym z filmików na YT wiedziałam, że muszę go też zobaczyć na żywo. I o rany, jakie to jest wow! Wodospad widać już z drogi, kaskada wody z ogromną siłą nieprzerwanie spada w dół, a Ty możesz tylko stać i się zachwycać. Co ciekawe, miejsce, gdzie upada woda było kiedyś wybrzeżem wyspy.
Woda spada z wysokości 60 metrów, wodospad nie jest jednak zbyt szeroki (15 m). Jego siła jednak powoduje, że nawet sporo metrów dalej tworzy się wodna mgła, a Wy jesteście mokrzy 🙂 Dobre ciuchy tutaj są na wagę złota, tym bardziej, że… wodospad można obejść dookoła! Dokładnie tak! Można wejść na półkę skalną i podziwiać wodospad będąc dosłownie pod nim. W słoneczny dzień można zobaczyć tutaj tęczę, a to musi być niezapomniane przeżycie. Szkoda, że mi się nie udało. Wodospad nocą jest także podświetlony.
Na parkingu są ogrzewane (!) toalety, co jest o tyle świetne, że można od razu się wysuszyć i zmienić ubranie. Jest też sklep z pamiątkami, jakaś knajpka. Parking w sezonie letnim prawdopodobnie jest płatny, teraz był darmowy. Przy wodospadach znajduje się też camping (bliżej Gljufrabui, tam spróbujcie zaparkować za darmo). Wodoodporne ubranie, peleryny i dobre buty przydadzą się bez dwóch zdań. Ja zarówno buty jak i kurtkę spryskałam preparatem, który zatrzymuje wodę, dostałam go w CCC i muszę stwierdzić, że spełnił swoje zadanie, bo buty absolutnie nie były wodoodporne, a nic nie przemokło, mimo, że chodziłam po rzece 😀 Preparat znajdziecie TUTAJ
Buty, które absolutnie mi się sprawdziły – były ciepłe, nie przemakały i są na zamek (wiązanie jest tylko dla ozdoby) – to jest taka wygoda! Polecam wziąć rozmiar większe – też to zrobiłam za radą koleżanki i dzięki temu mogłam ubrać grubą, futrzaną skarpetkę – spoko wyglądała wystając z buta i była przede wszystkim ciepła. Buty znajdziecie TUTAJ
Podobny model, też mierzyłam TUTAJ
Jeśli masz czas zobaczyć tylko jeden wodospad to wybierz te – Seljalandsfoss na pewno Cię zachwyci, a przy okazji zobaczysz perełkę, o której jednak mało kto wie – wodospad Gljufrabui.
Poniżej udostępniam mapkę google z zaznaczonymi wszystkimi wodospadami z tekstu, enjoy!
TUTAJ znajdziesz moje pozostałe wpisy o Islandii
TUTAJ zobaczysz zapisane relacje stories na instagramie
- linki są afiliacyjne, jednak wszystkie produkty polecam i sama zakupiłam
brak komentarzy