EUROPA OBWÓD KALININGRADZKI

Kaliningrad, czyli Królewiec

Właściwie to Kaliningrad, Królewiec – polska nazwa jest dopuszczalna, jednak niezalecana politycznie. Kaliningrad był kiedyś lennem Polski i, co ciekawe, jednym z najważniejszych ośrodków drukarstwa polskiego – zaraz po Krakowie i Wrocławiu.

Jakie jest teraz? Kaliningrad jako stolica Obwodu Kaliningradzkiego liczy sobie niemal pół miliona mieszkańców. Czy idzie w ślad europejskich stolic? Moim zdaniem nadal jej wiele do nich brakuje. Oczywiście, czujemy się w jak większym mieście, ale czy w stolicy? Nie sądzę. Obok światowych marek sklepiki rodem z komuny, obok centrów handlowych sklepy ze wszystkim i właściwie z niczym, obok nowych osiedli, sowieckie bloki, no i moda… rosyjska moda. Wiemy, gdzie jesteśmy, czujemy oddech przeszłości.

Czy w Rosji można płacić kartą?

A i owszem, ja nie miałam z tym żadnego problemu. Tym bardziej, że nie chciałam wymieniać żadnych pieniędzy, zatem została mi do dyspozycji tylko karta. Wiedziałam o tym, że mogą być z tym problemy, dlatego przed każdym zakupem sprawdzałam, czy jest taka możliwe. W każdym sklepie czy restauracji, z których korzystałam mogłam za zakupu zapłacić Visą.

Czy w Kaliningardzie można dogadać się po angielsku?

Nie bardzo, a właściwie to wcale. Musicie się przygotować na domysły, mowę ciała i składanie zamówienia z obrazków. Czy jest to uciążliwe? I tak, i nie – jeśli zależy Wam na informacji czy makaron w daniu zawiera możecie napotkać pewne problemy, jeśli macie jednak czas i więcej luzu potraktujcie to jako element przygody.

Co z tym internetem?

Gdzie turysta szuka darmowego WiFi? Oczywiście w słynnej na całym świecie restauracji McDonalds. Kojarzycie młodych ludzi zamawiających kawę i rownocześnie wdostęp do całego świata w smartfonie, nie wiadomo w sumie czego spragnieni są bardziej. Tak, ja też należę do tego grona. W Rosji jednak WiFi działa tylko wtedy, gdy posiadacie rosyjski numer telefonu. Niestety ta sama zasada działa w restauracjach czy miejscach ogólnodostępnych, nie znam sposobu, by to obejść. Rozwiązaniem może być jedynie udostępnienie Wam internetu od kogoś, kto posiada rodzimy numer telefonu. Nie polecam łączenia się poprzez dane komórkowe, może Was zaskoczyć spory rachunek po powrocie do domu.

To ładnie jest czy nie?

Ładnie. Naprawdę ładnie. Jestem zdziwiona tym miejscem. Jakieś 2 km od centrum miasta mamy park, bulwary nad Pregołą. Trawka idealnie przystrzyżona, można wyłożyć się na kocyku i poczytać książkę. Sporo ludzi uprawia jogging, jeszcze więcej spaceruje z psami. Klimat Central Parku, tylko geograficznie się nie zgadza. Centrum miasta to główna dwupasmowa ulica licząca sobie niemal 5 kilometrów, Prospekt Lenina, wzdłuż której usytuowane są stare kamienice. Obok nowych BMW przeciskają się stare Łady – widok nie do odzobaczenia. Spory ruch, o miejscu parkingowym w centrum trzeba zapomnieć. Co zachwyca mnie najbardziej na Wschodzie? Cerkwie. Stoją dumnie, elegancko, jakby emanując swoją władzą i potęgą, ze złotymi kopułami. A dosłownie kilka kilometrów dalej sowieckie bloki niszczą ten ładny obraz miasta. Lekkie rozdwojenie.

Co przywiozłam z Rosji?

Z każdej podroży przywożę jakiś drobiazg, który będzie przypominał mi o odwiedzonym miejscu. Trochę wahałam się czy przywieźć ze wschodu klasyczną babę, czyli drewnianą matrioszkę, w której ukryte są mniejsze baby, złotego kociaka, machającego łapką czy kulę śnieżną. Wszystkie te bibeloty kojarzą mi się właśnie z Rosją, chociaż spotkamy je na bazarach w całej Europie wschodniej, także w Polsce. Muszę być jednak szczera, matrioszki były albo bardzo tandetne albo bardzo drogie. Może jeszcze kiedyś zdecyduję się na zakup uroczego złotego kociaka, na razie jednak poszłam po rozum do głowy i na kompromis z samą sobą, i kupiłam sobie drewnianą babę w breloczku za jakieś 150 rubli, czyli niecałe 10 złotych. Tym oto sposobem odsunęłam kłótnię z partnerem czy mój nabytek ma stać na półce czy odkrywać jej czeluścią. Z żalu i ze zgryzoty, że baby takie drogie zakupiłam sobie troszkę alkoholu. Nie będę kłamać, że wybierałam wytrawne wino danego rocznika – nie mam pojęcia co pisze na etykiecie, najważniejsze, ze jest ładna i z cyrylicą. Piwo wybierane było tymi samymi kategoriami. Koszt alkoholu to niecałe 500 rubli.

P.S. tez tak macie, że sprawdzacie wszystkie nowe smaki Lay’sów za granicą? 🙂

Po obiedzie w stolicy Obwodu przyszedł czas na kolejny kraj. Do pokonania zostały jakieś 2 godziny drogi i przejście graniczne w Sowiecku.

Poniżej jeszcze kilka zdjęć z trasy:

Mogą Ci się także spodobać

brak komentarzy

    zostaw odpowiedź