Na pewno znasz takich ludzi jak ja – jedzą śniadanie na słodko, zamiast obiadu przegryzają ciastko, a w nocy budzą się, bo woła ich sernik z lodówki. No cóż, tak to ja. Odkąd pamiętam uwielbiam słodkie jedzenie. I odkąd pamiętam reguluję sobie nim emocje. Zdałam sobie jednak z tego sprawę dopiero rok temu i to właśnie wtedy postanowiłam zrezygnować ze .słodyczy.
Spis treści
Nie jadłam słodyczy przez ponad trzy miesiące
Nie jadłam słodyczy przez ponad trzy miesiące i co dziwne, nie było to jakoś bardzo wymagające zadanie dla mnie. Wtedy. Nie chodziło o sam smak słodkiego, ale o wykluczenie z diety produktów, które są „sztucznie słodkie”, czyli wszelkiego rodzaju batoniki, ciasta, cukierki.
Co ważne, uzgodniłam wtedy sama ze sobą, że pozwalam sobie na wyjątki.
Nie jestem fanką restrykcyjnych diet. Zdecydowanie bardziej preferuję czasowe wykluczenie z diety konkretnej grupy produktów lub ich ograniczenie. Dlatego też ustalam ze sobą jakieś limity czasowe, jak w tym przypadku 3 miesiące. Było jednak kilka wyjątków. Nie wyobrażam sobie, że przychodzę do kogoś na kawę, gospodarz częstuje mnie świeżo upieczonym ciastem specjalnie dla mnie, a ja odmawiam… W mojej ocenie, wówczas dieta rządzi mną, a nie odwrotnie. Nie chcę dopuścić do takiej sytuacji.
Oczywiście, nie udałoby mi się to, gdyby nie silna wolna. I ja nie widzę tutaj sprzeczności z tym co napisałam wcześniej.
Bo dla przykładu – gdy w biurze ktoś otwierał czekoladę, to po prostu dziękowałam. Mam nadzieję, że rozumiesz tutaj różnicę?
Po co mi to było?
Jak wspomniałam już wcześniej, jedzenie jest świetnym regulatorem emocji. Do tego społecznie akceptowalnym. Przecież nie ma świąt, urodzin, imienin czy jakiejkolwiek innej okazji bez suto zastawionego stołu, prawda?
Rok temu miałam gorszy czas w moim życiu, wiele mocnych dział wystrzeliło w moją stronę równocześnie i nie miałam w sobie siły, by dbać o to, co znajduje się na moim talerzu. Równocześnie wiedziałam, że słodycze będą zawsze moim pierwszym wyborem, a nie chciałam do tego doprowadzić. Postanowiłam więc wykluczyć je z diety. Początkowo na 21 dni, do Świąt Bożego Narodzenia.
Po nowym roku postanowiłam jednak wrócić do ich niejedzenia, bo… zaczynałam widzieć pierwsze efekty w moim organizmie, ale o tym za momencik.
Dodatkowo, skoro słodycze regulują moje emocje, musiałam znaleźć inne dla nich ujście. Stąd na przykład pomysł na mojego eBooka.
Jak rozpoznać, że słodycze regulują Twoje emocje?
Ja jadłam zawsze coś słodkiego, gdy byłam smutna, gdy było mi źle, gdy potrzebowałam się pocieszyć. To jest chyba dobre określenie, że słodycze w moim przypadku były pocieszeniem. Krótkotrwałym, raczej związanym z wyrzutami sumienia, ale jednak.
To też raczej nie jest niczym szczególnym, bo dość powszechne jest w naszej kulturze zajadanie stresów czekoladą czy pochłanianie pudełka lodów po zawodzie miłosnym. I jasne, nie ma w tym niczego złego, o ile nie staje się to naszym nawykiem.
A moim się stało.
Słodycze, ale też w ogóle jedzenie, często zastępuje nam odpoczynek, relaks, są odpowiedzią na nudę…
Przykładów mogłabym podawać tutaj masę, jednak i tak nie rozpracowałabym ich wszystkich. Dlaczego? Bo każdy z nas jest inny.
Jeśli czujesz, że coś w Twojej relacji z jedzeniem jest nie tak. Czujesz, że sprawia Ci ono nadmierną radość, Twoje życie kręci się wokół posiłków, a pod ręką zawsze musisz mieć coś słodkiego, to chyba czas, żeby zadać sobie kilka pytań.
Wróciłam do jedzenia słodyczy i… znów przestałam
Po tych trzech miesiącach powoli wprowadzałam słodkie rzeczy do mojej diety. Bardzo długo jadłam je racjonalnie, bez konotacji emocjonalnych, jednak z upływem czasu wróciłam do starych nawyków. Dlatego też 1 grudnia postanowiłam, że robię sobie kolejny detoks słodyczowy. Tym razem było momentami bardzo trudno. Mniej więcej w połowie miesiąca marzyłam wręcz o gorącej czekoladzie z małymi piankami marschmallow.
Czym się ratowałam? Daktylami i bananami. A już daktyle z masłem orzechowym to jest w ogóle mistrzostwo na skalę Nobla, Grammy i Złotej Piłki razem wziętych.
No ale dobra, po 24 dniach, w Wigilię moje śniadanie składało się z kubka gorącej czekolady z piankami oraz croistanta z kremem pistacjowym. Słodko w chuj. Tak słodko, że nie mogłam tego dojeść. Ja?! No ale tak, serio.
O co mi z tym chodzi?
Oprócz tego, że staram się nie regulować emocji jedzeniem, to równocześnie odzwyczajam mój organizm od słodyczy, od sztucznych dodatków, syropu glukozowo-fruktozowego czy po prosu cukru. Dlatego, gdy po trzech tygodniach zabieram się za jedzenie słodyczy to… wszystko jest dla mnie po prostu za słodkie! Ale tak aż cierpko.
Wiedziałam, że tak będzie, bo kilka miesięcy temu miałam identyczne doświadczenia. Nasz organizm się odzwyczaja od takiej ilości cukru, równocześnie jednak bardzo szybko przyzwyczaja się do niego. Dlatego, gdy regularnie jemy słodycze, nie czujemy jak bardzo słodkie one są. Czy jest sens w tym co piszę? 😀 Wydaje mi się, że jest.
Kolejnym skutkiem „ubocznym” niejedzenia słodyczy jest… brak migren. I tak samo, gdy tylko wróciłam w Święta to łasuchowania niemal od razu zaczęła mnie boleć głowa. Co ciekawe, kiedyś w ogóle bym tego nie łączyła. Oprócz bólu głowy dopadła mnie senność, niemalże odcięcie, spowodowane po prostu cukrem.
To jest bardzo ciekawe, obserwować na sobie te wszystkie skutki i działania naszego ciała. Nie jestem jednak ani dietetykiem, ani lekarzem, więc nie wypowiadam się tutaj naukowo, a jedynie przedstawiam moje subiektywne opinie. Eksperyment z odstawieniem słodyczy ma tak wiele plusów, że chociażby z ciekawości, zachęcam Cię do spróbowania.
Czy już nigdy nie zjem słodyczy?
Oczywiście, że zjem! Jak już pisałam wcześniej, nie jestem zwolenniczką radykalnym rozwiązań. Mając jednak świadomość jak działają na mnie słodycze ze sklepu mam wybór czy aby na pewno chcę po nie sięgać, czy jednak wybiorę sok pomarańczowy (świeżo wyciskany) i budyń jaglany z bananem i daktylami, mniam!
2 komentarze
Czytelnik
16 stycznia 2022 at 21:09podziwiam ! każda z moich cukrowych bitew kończy się niestety fiaskiem – zwalam winę na kawę (w końcu nie może stać sobie taka samotna – potrzebuje towarzystwa w postaci jakiegoś ciastka).
takemetothetravel
17 stycznia 2022 at 19:40to jest niestety nieustanna walka – wystarczy chwila ze słodyczy, by znów się do nich przyzwyczaić. Mi bardzo pomagają daktyle – spróbuj!