Bywa tak, że niekiedy do danych treści trzeba dojrzeć i osiągnąć odpowiedni stan duchowy i/lub emocjonalny, lub po prostu kupić je w odpowiednim momencie. Wiesz jak to jest, nie możesz przebrnąć przez jakąś książkę, tłumacząc się tym, że jest nudna i w ogóle ten autor to jakoś dziwnie pisze, a po roku pochłaniasz ją w dwa dni, robiąc notatki i polecając znajomym.
Mówi się także, że to książki wybierają nas, a nie my je. Czy tak samo jest z audiobookami?
Audiobooki
to nowoczesne książki dla leniwych, nie dość, że w telefonie, to jeszcze ktoś je za nas czyta. Możemy zatem sprzątać, gotować, robić pranie, a przy okazji nadal uchodzić za intelektualistów. Dzięki Boże, że dałeś mi żyć w XXI wieku!
Kasia Nosowska i Hey
o Kasi Nosowskiej słyszał chyba każdy w tym kraju, chyba każdy także słuchał piosenek Heya. No chyba… prócz mnie. Ja wybierałam Britney Spears i jej „Ooops, I didn’t again” co zdecydowanie przełożyło się na moje późniejsze błędy życiowe, czy też jak wolę mówić – nauki.
Na rozmowę Kasi Nosowskiej i Eweliny Stępnickiej trafiłam trochę z polecenia. Wysłuchałam tej rozmowy w całości, myśląc sobie: „Boże, jaka fajna babka!”. Wywiad miał miejsce akurat po premierze jej drugiej książki. Słyszałam o niej, oczywiście, przecież przez długi czas była na liście bestsellerów Empiku, myślałam jednak wtedy, że to nie dla mnie, że to kontynuacja pierwszej pozycji, a ta składać się miała z felietonów. A ja nie przepadam za książkami, które są zbiorem artykułów.
Wysłuchałam wszystkiego, co znalazłam na YouTube, gdzie tylko wspomniana Kaśka występowała. No i stwierdziłam, dobra, to jest ten czas – bierzemy się za literaturę, za audiobooki znaczy się. Pierwsza w kolejności była druga pozycja, zaś druga była pierwsza, ale wysłuchałam obie po dwa razy i doszłam do wniosku, że jednak pierwsza pozycja powinna być pierwsza, druga powinna być druga, jasne prawda?
A ja żem jej powiedziała
określam mianem mojej prywatnej Biblii – jest w niej tyle dobrego, że kategorycznie musi leżeć w sypialni w formie papierowej. Tematy, z którymi borykamy się niemal wszyscy podane w przyjemny, lekki sposób i okraszone humorem. Idealna pozycja dla kogoś, kto dopiero rozpoczyna swoją przygodę z rozwojem osobistym i odkrywaniem siebie, albo dla kogoś kto ma ochotę się uśmiechnąć od czasu do czasu z rozbawienia.
Kwintesencja przekazu objawia się nam już we wstępie, kiedy autorka pisze:
Jeśli jest Wam czasem ciężko, zaufajcie mi, zaufajcie Kaśce! Sens zdarzeń objawia się z opóźnieniem. Trzeba tylko przeczekać. To, co dziś jest czystym cierpieniem, po czasie okazuje się przedsionkiem szczęścia i mądrości. Bądźcie dzielni i miejcie się świetnie.
Kaśka mówi sporo o tym, jaki wpływ na nasze dorosłe życie ma dzieciństwo i dom, w którym się wychowujemy. Przypomina słowa ojca skierowane w jej stronę: „matkę wybrałem z wielkiej miłości, ale Ty jesteś tylko dodatkiem”. Wydawać by się mogło, że dzieci nie rozumieją co się do nich mówi i tak często jest, dzieci nie rozumieją, dlaczego najbliższa im osoba na świecie zadaje im ból, dlaczego nie chce się z nimi bawić, dlaczego odtrąca rękę… Jako dorosłe dziecko pamięta się jednak, że nie było się warte uwagi i miłości rodzica, że musiało się na nią zasłużyć i tak też próbuje się zasłużyć w dorosłym życiu.
Ale nie tylko o tym przeczytanie w tej pozycji, bo poruszonych zostaje wiele kwestii, od religii aż po seks. Dla każdego do wyboru. Nie ominą Was także tematy zdrady, bicia kobiet czy alkoholizmu. Chociaż lektura jest łatwa w odbiorze nie dotyka tylko łatwych tematów.
Co już jest moje?
Sporo wyciągnęłam z tej książki, będę do niej wracać. Słuchając jej po raz drugi nie byłam znudzona, byłam tak samo oczarowana, jak za pierwszym razem.
- Pożyczyłam zatem sobie od Kaśki (i nie zamierzam oddawać) prawo do mówienia „nie”, kiedy chcę powiedzieć „nie”, co jak się okazuje wcale takie łatwe nie jest. Tak, jak autorka, pytam siebie: „czy ja tego chcę” i jeśli odpowiedź brzmi „nie” to taką też przekazuję światu. Daje prawo też drugiej stronie na jej reakcje, bo akurat mój problem polega na tym, że bardzo nie chcę, by ktoś się obraził, by poczuł się nieważny, by poczuł się źle… Powoli jednak uczę się, że ludzie, tak jak ja, mają prawo do własnych emocji, dlaczego więc jeśli ktoś ma ochotę być obrażony, niemiły lub zły, ja mam mu to odbierać?
- Kaśka pyta i opowiada: „ile razy można dawać komuś szansę?” Raz, dwa, w nieskończoność? Raz dajemy z miłości, drugi z nadziei, ale dawanie już trzeciej szansy byłoby głupotą.
- Od Kaśki nauczyłam się także przyznawać, że czegoś nie wiem. Odjęła mi wstyd niewiedzy. Czy jest to łatwe? Czasem bywa krępujące, ale w zamian otrzymałam stuprocentową szczerość z samą sobą.
- Większość ludzi woli także zająć się cudzymi problemami niż poprzyglądać się swojemu wnętrzu. Dlaczego? Bo łatwiej, bo to nie wymaga wysiłku, bo wystarczy wydawać rozkazy i nie trzeba robić nic, bo każdemu się wydaje, że jest ekspertem od cudzych żyć. Tylko, że jeśli kogoś oślepia Twój blask, to nie jest to to Twój problem. Słońce ma w dupie czy kogoś razi czy nie…
I na koniec coś, co doprowadza mnie do łez… Kasia Nosowska wydała tą książkę chwilę po najgorszym okresie swojego życia. Co jest niesamowite, to to, że będąc w głębokim cierpieniu postanowiła podać sobie rękę i zaprzyjaźnić się z ową wspomnianą Kaśką, o czym pisze tak:
Zapragnęłam zmiany. Postanowiłam zafundować kolczatkę wyobraźni. Za każdym razem, gdy zaczynała mną szarpać, ściągałam ją stanowczym ruchem i ostrym tonem krzyczałam: „Równaj”. Była to jednak metoda słowa. (…) Walka z zewnętrznym wrogiem od biedy ma jakiś sens, bo przy zastosowaniu odpowiedniej strategii wojennej może doprowadzić do zwycięstwa. Tu jednak trudno mówić o wrogu. To przecież ja i ja. Zatłuc jedno z nich, to zatłuc część siebie. (…) Podczas pierwszego walnego zgromadzenia zgodnie uznałyśmy, że działania losu nie podlegają naszej jurysdykcji, podobnie jak inni ludzie. Uchwaliłyśmy również, co następuje:
- będziemy przyjmować wszystkie zdarzenia jako głęboko sensowne, choć ich sens może nie objawiać się natychmiast,
- będziemy wyrażać w sposób ostentacyjny wdzięczność za dobre chwile,
- nie będziemy stawiać czynnego ani mentalnego oporu chwilom z kategorii „niemiłe” lub „wręcz potworne”,
- będziemy odtąd szczęście i nieszczęście traktować jako duet, a popisy obu członków tegoż będą oklaskiwane z jednakowym natężeniem.
Tak nam dopomóż Boże z brodą i Pawle Coelho. Krótko mówiąc przestałam się zachowywać, jakbym miała wpływ na cokolwiek poza sobą i swoimi reakcjami. (…) Jestem w zasadzie na pierwszych kilometrach naprawdę długiego dystansu, ale jakość życia uległą niezwykłej metamorfozie.
Jeśli masz ochotę się ze sobą zaprzyjaźnić, ale nie wiesz jak – Kaśka Cię poprowadzi.
Powrót z Bambuko
Druga książka Kasi Nosowskiej wydaje mi się już nieco poważniejsza, artyleria jest także nieco inna, ale nadal zastajemy tutaj zabawę słowem, dystans i poczucie humoru, jakże nieraz potrzebne.
Na moim biurko stoi zdjęcie w białej ramce z Ikeii. Codziennie spoglądam w oczy małej dziewczynce, zaledwie kilkuletniej, ubranej w sukienkę komunijną i udającej księżniczkę. Ma srebrną koronę z folii aluminiowej, pełną buzię i pełne nadziei oczy. Nie ma w nich ani grama strachu, jest tylko szczęście i poczucie, że będzie dobrze. Wzruszam się, gdy na nią patrzę. Ma na imię Ania, zdjęcie zostało zrobione w przedszkolu, a fotografia jest przecięta rysą. Ta dziewczynka to ja. Obiecałam jej, że spełnię wszystkie jej marzenia i nie pozwolę, by się kiedykolwiek bała czy wątpiła w siebie.
Jak twierdzi Kasia Nosowska, sobie obiecać możemy wiele, ale obietnica złożona dziecku obowiązuje. Obiecaj więc swojemu małemu dziecku, że dasz mu wszystko, czego tylko potrzebuje: miłość, opiekę, oparcie, dobre słowo… I dotrzymaj złożonej obietnicy.
Przeczytasz tutaj historię Komunii Świętej, która poruszy Cię do głębi. Usłyszysz opowieść o kocie sąsiadów, który przychodzi niezapowiedziany i co to oznacza. Znów pojawi się i religia, i seks. Clou wciąż bez zmian – zaprzyjaźnij się ze sobą:
Dziewczyno, Chłopaku… wszyscy uwierzyliśmy, że musimy albo powinniśmy. Okłamano nas. To bez znaczenia, ile masz teraz lat. Zapragnij wolności i sięgnij po nią. Mówiąc „wolność” mam na myśli stan, w którym wiesz, że siedząc nago na kamieniu, milcząc, nie legitymując się żadnymi dokonaniami, jesteś niezwykła, niezwykły. Stan, w którym głos w Twojej głowie – bez wytchnienia komentujący to, co widzisz, porównujący i oceniający – milknie. To stan, w którym przestajesz myśleć i mówić o sobie źle, bo już wiesz, że to nie ma nic wspólnego z prawda, a jest jedynie echem słów, jakie kiedyś usłyszałaś (-łeś) i uznałaś (-łeś) za prawdę. Wolność jest wtedy, gdy rozumiesz, że jeśli inny ma, to nie znaczy, że dla Ciebie zabraknie. (…) Pomalutku, w swoim tempie wróć do siebie. Poznaj swoją prawdę i nie walcz o jej uznanie.
Zdaję sobie sprawę, że te książki nie są dla każdego, ale jeśli czujesz, że to ten moment, że chcesz coś zmienić, siedzisz na przysłowiowym jeżu, to proszę sięgnij po nie. „Ta baba z telewizji” nie będzie się wymądrzać, opowie Ci o swoich zmaganiach, pokaże Ci, ze jest taka jak Ty, że jada kanapki z serem, że najchętniej byś się z nią zaprzyjaźniła przy filiżance herbaty albo lepiej kieliszku wina.
„A ja żem jej powiedziała” to dla mnie przełomowa książka, sprawdź czy przypadkiem i nie dla Ciebie.

————————————————-
Znajdziesz je tutaj:
LEGIMI (pierwszy tydzień jest bezpłatny!)
brak komentarzy